wtorek, 11 kwietnia 2017

DUNAJEC i kajaki górskie

Info o rzece:

Źródło: powstaje z połączenia Czarnego i Białego Dunajca w okolicach Nowego Targu

Ujście: Wisła (prawy dopływ) w okolicach Opatowca

Długość: 247 km

Powierzchnia dorzecza: 6804 km²

Miejscowości leżące nad rzeką: Nowy Targ, Bobrowniki Wielkie, Ostrowsko, Łopuszna, Dębno, Czorsztyn, Niedzica, Szczawnica, Krościenko, Tylmanowa, Zabrzeż, Łącko, Maszkowice, Jazowsko, Gaboń, Gołkowice, Podegrodzie, Stary Sącz, Nowy Sącz, Wielogłowy, Marcinkowice, Kurów, Rożnów, Tropie, Czchów, Jurków, Melsztyn, Wesołów, Zakliczyn, Lusławice, Wojnicz, Tarnów, Wierzchosławice, Niedomice, Biskupice Radłowskie, Żabno, Nieciecza, Otfinów, Siedliszowice Wietrzychowice, Nowopole, Ujście Jezuickie, Sromowce Niżne.

Zbiorniki retencyjne: Jezioro Czorsztyńskie, Zbiornik Sromowski

Główne dopływy: Białka, Grajcarek, Poprad, Kamienica Nawojowska, Biała, Ochotnica, Kamienica (Gorczańska), Łososina

Temperatura wody: 6,5-14ºC

Zwierzaki: 
  • ptaki: mewa srebrzysta, perkoz dwuczuby, bernikla białolica, czapla siwa, rybitwa zwyczajna, jaskółka brzegówka, pluszcz, kaczka krzyżówka, bocian czarny, pliszka górska.
  • ryby: świnka, brzana, kleń, lipień, pstrąg potokowy, głowacica, głowacz pręgo- i białopłetwy, leszcz, ukleja, płoć, lin, okoń, jelec, strzebla potokowa.


Info o kajakach

Trudność trasy: WWI-WWII, czyli umiarkowanie trudna, dostępna dla początkujących pod opieką instruktora

Cena kursu kajakarstwa górskiego: ok. 400 zł /3 dni

Wypożyczenie kajaka: nawet do 130 zł / dzień

Organizacja: osobiście polecam firmę Rivent- pełna profeska, świetni ludzie, oprócz kajakarstwa górskiego oferują także rafting w Polsce i za granicą.

Sezon kajakowy: od kwietnia do końca września

Niezbędne wyposażenie: kajak (oczywiście jednoosobowy), wiosło, pianka neoprenowa, suchy kombinezon, fartuch, kask, kamizelka asekuracyjna/ kapok - wszystko dostępne w cenie kursu


Kajakarstwo górskie zawsze spoko

Dunajec chyba najbardziej kojarzy się wszystkim ze spływem tratwami, ale zamiast siedzieć przez dwie godziny prawie bez ruchu na kawałku drewna, można przecież spędzić ten czas bardziej aktywnie. Można spróbować raftingu, albo kajakarstwa górskiego. Jeśli zdecydujecie się na tę drugą opcję, na pewno nie pożałujecie. Chociaż ostrzegam- to sport dla prawdziwych twardzieli. Dlaczego? Zaraz poznacie odpowiedź...
Ale od początku. Oczywiście po Dunajcu można pływać typowo turystycznymi, dwuosobowymi kajakami. W zasadzie można w ten sposób przepłynąć od Nowego Targu, aż do Opatowca, czyli ok. 199 km. Takie kajaki są bezpieczniejsze, mniej wywrotne, itd. Jednak, żeby trochę poszaleć, wybieramy egzemplarze górskie- jednoosobowe i wywrotne jak cholera. Oczywiście wszystko pod okiem doświadczonych instruktorów. (Mówię wam: nie próbujcie tego w domu!) Zaczynamy od skompletowania sprzętu, poznania podstawowych technik pływania po wodach górskich (a to dużo trudniejsze, niż po leniwie snujących się nizinnych rzekach) i zaczynamy zabawę. Podczas takiego kursu dowiadujemy się jak się zachować w przypadku wywrotki, jak wyjść zza zakrętu, jak przeprawić się na drugą stronę rzeki i wiele innych. W Wietrznicach znajduje się także tor kajakarstwa górskiego, gdzie można przećwiczyć nowo nabyte umiejętności. Można tam pooglądać jak pływają bardziej doświadczeni kajakarze, młodzi, starzy, całe rodziny i wszyscy nieźle wymiatają. Jak się tak na nich patrzy, to wydaje się to całkiem łatwe, proste i przyjemne. Ale niestety, tylko się wydaje, bo musicie się liczyć z tym, że podczas nauki niejednokrotnie będziecie nurkować w niesamowicie lodowatej wodzie. Ponadto, gdy podczas pływania pada deszcz, wieje silny wiatr, a temperatura powietrza nie przekracza 8⁰C, wasz komfort cieplny może zostać zaburzony. No chyba, że lubicie morsowanie, ale po kilku godzinach w mokrej piance wymięknie nawet największy twardziel. I wierzcie mi, że nie pomaga nawet szybkoschnąca bielizna termoaktywna. Największym pocieszeniem są suche, ciepłe ciuchy czekające na ciebie na brzegu i perspektywa wieczornego ogniska integracyjnego z całą ekipą.

Nie mniej jednak kajakarstwo górskie wymiata!!!


Jeszcze przed zwodowaniem kajaków


Kolejna wywrotka


Twardziele


Tor kajakarstwa górskiego w Wietrznicach

poniedziałek, 3 kwietnia 2017

Krokusowe szaleństwo w okolicach TURBACZA

Trasa: Łopuszna (Zarębek Średni) - Turbacz (1310 m n.p.m.) - Polana Gabrowska - Hala Długa - Kiczora (1282 m n.p.m.) - Hala Młyńska - Polana Zielenica - Łopuszna (Zarębek Średni)

Długość trasy: ok. 15,5 km

Czas przejścia: ok. 5 godzin (Uwaga! W okresie kwitnienia krokusów i przy pięknej pogodzie może się znacznie wydłużyć ze względu na liczne przerwy i zdjęcia ;)

Trudność trasy: średnia (o tej porze roku trzeba uważać na błoto i topniejący śnieg; miejscami strome podejścia)


Trasę wypadu rozpoczynamy Łopusznej. Najlepiej zostawić auto na rozwidleniu szlaków (czarny i niebieski)- Zarębek Średni. Jest tam sporo miejsca, żeby zaparkować. Fajny parking jest też przy szkole podstawowej, przy ul. Szkolnej nad samym Dunajcem, jednak jeśli zdecydujecie się na zostawienie mobilka tam, musicie się liczyć z około 2,5- kilometrowym spacerem drogą asfaltową.

Łopuszna- Zarębek Średni
Stojąc na rozwidleniu szlaków niebieskiego i czarnego, obserwując co robi większość spacerowiczów, decydujemy się ruszyć szlakiem niebieskim, czyli w przeciwnym kierunku do reszty. Po kilku minutach schodzimy z drogi asfaltowej i tu trafiamy na pierwsze krokusy. Chwila przerwy, krótkie opalanko, kilka fotek i śmigamy dalej. 

Pierwszy krokus
Podbiał pospolity
Na niebieskim szlaku
Początkowo droga prowadzi przez las, chwilami jest dość stromo. Na początkowym odcinku udało nam się spotkać kilka małych i niezwykle zwinnych ryjówek aksamitnych. Co jakiś czas mijamy pojedyncze zabudowania. W większości to klimatyczne chaty z drewnianych bali. 

Na niebieskim szlaku
Na niebieskim szlaku
Szlak niebieski, który prowadzi nas w stronę Schroniska PTTK na Turbaczu, łączy się ze szlakiem czarnym, następnie z zielonym i żółtym. Im więcej szlaków, tym więcej ludzi, a pod samym schroniskiem mamy już "dzikie tłumy" turystów. 
Aby dostać się na szczyt (szlakiem czerwonym) musimy maszerować jeszcze kilka minut. Tu jest już zdecydowanie mniej ludzi. Na szczycie znajduje się charakterystyczny obelisk i tablica informacyjna GPN (Gorczańskiego Parku Narodowego). Turbacz, jako najwyższy szczyt Gorców, jest zaliczany do Korony Gór Polski.

Obelisk na szczycie Turbacza
Ze szczytu tuptamy czerwonym szlakiem w kierunku na Lubań. Chwilę za schroniskiem lądujemy na Polanie Gabrowskiej i dalej na Hali Długiej, gdzie topniejący śnieg zamienia się miejscami w morze krokusów. I nie tylko tych fioletowych, ale także białych i żółtych (były co prawda trzy, ale to zawsze coś). Udało się znaleźć także pierwsze wiosenne grzyby.

Jeszcze więcej krokusów...
Krokusowe szaleństwo
Krokusowe szaleństwo
Na żółto i na niebiesko (fioletowo)
Szyszkówka świerkowa
Oprócz krokusów mamy tu bacówkę, metalowy krzyż upamiętniający śmierć młodej dziewczyny w okresie II wojny światowej i parę ławek. Na końcu hali znajduje się tzw. "metysówka", z którą wiąże się pewnie wiele ciekawych historii...
Przechodząc kawałek dalej, nasza wiosenna aura zamienia się w typowo zimową. Miejscami przedzieramy się przez ponad półmetrową warstwę mokrego śniegu, by kawałek dalej brodzić w błocie po kostki. Nawet najlepsze buty trekingowe wymiękają... tzn. przemakają ;)

Zima w pełni
Zima w pełni
Drugim szczytem do zdobycia dzisiejszego dnia była Kiczora, a zaraz obok niej Hala Młyńska i Polana Zielenica, na których podobno można znaleźć ślady niedźwiedzi i wilków. Nam się nie udało, ale niesamowity widok na okoliczne góry zdecydowanie nas zadowolił.
Idąc dalej, dochodzimy do miejsca, gdzie odbija szlak czarny. Tu skręcamy w prawo i ta ścieżka doprowadzi nas do auta. Pod koniec naszej wędrówki, przy końcu szlaku czarnego możemy zaobserwować pierwsze liście na drzewach... Chociaż po dokładniejszym przyjrzeniu się, okazuje się, że to dwa motyle.

Listkowiec cytrynek
Morał z podróży:
  • Jeśli nie przepadasz za podróżowaniem samochodem z zawrotną prędkością 10 km/h, unikaj Zakopianki w niedzielne popołudnia;
  • Suche, wygodne buty czekające na ciebie na mecie trasy to jedna z przyjemniejszych rzeczy, jakie mogą ci się przytrafić po wielogodzinnym marszu;

niedziela, 19 marca 2017

Spływ WDĄ i historia pewnego dąbka

Info o rzece

Inna nazwa: Czarna Woda, niem. Schwarzwasser (nazwa pochodzi od koloru wody w rzece, która jest bardzo ciemna, a nawet czarna)

Źródło: wypływa z jeziora Krążno w pobliżu wsi Osława- Dąbrowa koło Bytowa

Ujście: Wisła (w okolicy Świecia)

Długość: 198 km

Powierzchnia dorzecza: 2325 km²

Zanieczyszczenie: obecnie to jeden z najczystszych szlaków kajakowych w Polsce

Miejscowości i wsie leżące nad rzeką: Lipusz, Loryniec, Wdzydze, Wdzydze Kiszewskie, Borsk, Miedzno, Czarna Woda, Osowo Leśne, Ocypel, Wda, Osiek, Błędno, Tleń, Osie, Świecie

Zbiorniki retencyjne: Wda przepływa przez kompleks pięciu jezior, tzw. Wielką Wodę (Wdzydze, Gołuń, Radolnez, Słupinko, Jelenie; jeziora zaporowe: Żur, Grodno, Kozłowo

Elektrownie wodne na rzece: Wojtal, Wdecki Młyn, Żur, Gródek, Kozłów

Rzeka ma charakter nizinny. Jest jedną z najbardziej popularnych rzek wśród miłośników kajakarstwa na Pomorzu ze względu na swoją zmienność (od górskiego potoku do szerokiej i leniwie płynącej rzeki), dużą ilość zakrętów, piękne widoki, zalesione brzegi i zwierzaki, które można spotkać po drodze (szczególnie bobry i rzadkie gatunki ptaków, m. in.: bociana czarnego, cietrzewia, głuszca i kormorana). Na obszarze, przez który przepływa Wda, utworzono dwa parki krajobrazowe: Wdzydzki i Wdecki. Większa część rzeki położona jest na terenie Parku Narodowego "Bory Tucholskie".



Info o kajakach:

Trudność trasy: łatwa (wartki nurt ułatwia wiosłowanie)

Cena wypożyczenia kajaka: ok. 30 zł / dzień (w części firm cena jest uzależniona od czasu wypożyczenia- im dłużej, tym taniej); do ceny spływu w większości przypadków musimy doliczyć transport na miejsce, z którego będziemy startować.

Organizacja: Jako, że szlak kajakowy Wdy jest jednym z najdłuższych w kraju można tu zorganizować spływ od jednodniowego, aż po ośmiodniowy.

Przykładowe trasy:
  1. Lipusz - Wdzydze Kiszewskie - 25km
  2. Wdzydze Kiszewskie - Borsk - 5km
  3. Borsk - Miedzno - 12,5km 
  4. Miedzno - Czarna Woda - 12km
  5. Czarna Woda - Osowo Leśne - 22km 
  6. Osowo Leśne - Wda - 18km
  7. Wda - Błędno - 22km 
  8. Błędno - Tleń - 20km
Sezon kajakowy: zasadniczo od maja do października. Corocznie organizowany tu jest Ogólnopolski  Zimowy Spływ Kajakowy na przełomie stycznia i lutego.

Będąc w Borach Tucholskich koniecznie spróbujcie swoich sił w kajakarstwie. Na początek można się zdecydować na spływ jednodniowy, np. na trasie Błędno - Tleń. Około 20- kilometrowy odcinek rzeki powinniście pokonać w około 6 godzin. W tym czasie na pewno nie będziecie się nudzić! 
A jeśli jesteście bardziej zapalonymi kajakarzami możecie zorganizować spływ kilkudniowy. Noclegi pod namiotami, codzienne ogniska i wspólna integracja na pewno przypadną wam do gustu.


Okolice Błędna



Pamiętny "dąbek"(zdjęcie archiwalne)

Podczas spływu często można natknąć się na różne przeszkody. Najczęściej są to zwalone drzewa (w większości to dzieło bobrów). Trudniejsze przeszkody są oznaczone specjalnymi znakami. Jeszcze parę lat temu na odcinku Błędno - Tleń jedną z takich przeszkód był przewrócony dąb, który szczególnie zapadł mi w pamięć. Przy w miarę niskim poziomie wody można było pod nim przepłynąć, chowając głowy i wiosła do kajaka i odpychając się od niego rękami. Przy wysokim poziomie wody ta akcja była niemożliwa do wykonania i trzeba było wysiąść i przenieść kajak dookoła przeszkody. Pewnego lata podczas spływu, po wstępnej ocenie ilości wody w rzece, zgodnie stwierdziliśmy "Damy radę"! I tu standardowa procedura: napływamy dokładnie na środek przesmyku pod drzewem, pierwsza osoba chowa wiosło i kładzie się w kajaku, druga osoba (czyli ja) nakierowuje i w momencie rozpoczęcia manewru też chowa wiosło i głowę do kajaka. Procedura znana od dawna i zawsze bez problemu wykonywana. Jednak nie tym razem... W momencie podpływania do przeszkody, uderzył w nas inny kajak, co znacznie przyspieszyło naszego wodolota do tego stopnia, że nie zdążyłam schować głowy. Moja głowa kilkakrotnie uderzała to w dąbek, to w kajak, to w dąbek, to w kajak... Po kilku uderzeniach udało nam się jakoś przepchnąć pod drzewem, ale do końca urlopu guz na środku czoła przypominał wszystkim o tym jedynym w swoim rodzaju spływie kajakowym. Niestety jakiś czas temu drzewo usunięto. Widocznie więcej osób miało podobne przygody...

czwartek, 9 marca 2017

Dzień Kobiet na końskim grzbiecie

Jako, że konie od zawsze są moją pasją oraz są nieodłącznie związane z moją pracą, zawodem i życiem codziennym, co jakiś czas będą się tu pojawiać także wpisy o tematyce końskiej.

Dzisiejsza piękna pogoda aż krzyczała, żeby ruszyć tyłek z domu. A że mi nie trzeba powtarzać dwa razy, od razu ruszyłam do stajni. Wyjazd w teren to genialny pomysł! Przecież jazda terenowa to ukoronowanie rekreacji jeździeckiej. Galop przez lasy i łąki dostarcza niezapomnianych wrażeń i często jest dużo ciekawsza niż monotonna jazda na ujeżdżalni.

Tylko czy można wsiąść na konia i jechać prosto przed siebie ("tam, gdzie nas nogi poniosą")? Okazuje się, że sprawa nie jest taka prosta, ponieważ zgodnie z polskim prawem możemy poruszać się wyłącznie po specjalnie oznaczonych ścieżkach konnych.

Dlaczego nie można poruszać się konno poza wyznaczonymi trasami?
  • Konie niszczą nawierzchnię...
"Wbrew pozorom, konie potrafią poważnie zniszczyć nawierzchnię leśnej drogi. Kopyta dziurawią ją tak bardzo, że często uniemożliwia to później poruszanie się rowerem i utrudnia spacer pieszym. Nierzadko konie uszkodzą drogę bardziej niż leśne maszyny podczas prac przy pozyskaniu i zrywce drewna, a trzeba od razu dodać, że nawierzchnia rozjechana przez ciągniki naprawiana jest zwykle dość szybko po tym , jak wyjadą one z lasu." 
 OK! Mogę się z tym zgodzić pod warunkiem, że jedziemy na podkutym koniu, albo jeśli jedzie nas około 10 osób na podkutych koniach. Ale co w wypadku, gdy poruszam się na bosym koniu. Taki koń, szczególnie jeśli jedzie jeden lub dwa, wcale nie niszczy nawierzchni! Ale ten argument nie trafia do leśników...
  • Bo jest to niezgodne z polskim prawem, a na przykład w Niemczech możemy się poruszać praktycznie po wszystkich ścieżkach leśnych.
  • Bo dostaniemy mandat!
  • Ponieważ konie oddając kał wydalają nasiona roślin, które nie są charakterystyczne dla danego terenu. Jeśli z takiego nasionka wyrośnie roślina, będzie ona stanowiła konkurencję dla rodzimych gatunków. Dotyczy to szczególnie terenów chronionych, np. rezerwatów, parków.

Kilka słów o szlakach i ścieżkach konnych

Na terenie naszego kraju wyznaczonych jest około 7000 km ścieżek i szlaków konnych. Zgodnie z ustawą o lasach te trasy są jedynymi miejscami, gdzie można się poruszać konno. Przewodnicy Górskiej Turystyki Jeździeckiej zrzeszeni w PTTK (Polskim Towarzystwie Turystyczno- Krajoznawczym) we współpracy z Lasami Państwowymi wyznaczyli pięć szlaków głównych: Beskidzki, Jurajski, Bieszczadzki, Sudecki i Świętokrzyski Szlak Konny. Ponadto na terenie Polski znajdują się także szlaki lokalne i łącznikowe. Wszystkie są odpowiednio oznakowane. Najczęściej jest to pomarańczowa kropka na białym tle, ale szlaki lokalne bywają także oznaczone zieloną podkową lub galopującym koniem. Na dłuższych szlakach można spokojnie zaplanować kilkudniowy rajd. W większości przypadków infrastruktura związana z turystyką konną w danym rejonie jest dobra. Przy szlakach znajdują się Ośrodki Górskiej Turystyki Jeździeckiej i gospodarstwa agroturystyczne, które w większości przypadków oferują nocleg i wyżywienie dla konia i jeźdźca. Ponadto wzdłuż szlaków są wyznaczone miejsca na popasy, często znajdują się tam koniowiązy, wiaty i miejsca na ognisko. Korzystając z niektórych szlaków (np. z Łódzkiego Szlaku Konnego), można bezpłatnie wypożyczyć lokalizator, który w razie niebezpieczeństwa wyśle służbom ratunkowym informację o pozycji danego jeźdźca.


Oznakowanie szlaków konnych
Zdjęcie pochodzi ze strony gtj.pttk.pl


Bieszczadzki Szlak Konny

Na terenie Katowic znajduje się 17 km ścieżek konnych. Wszystkie są odpowiednio oznakowane. U nas oznaczeniem szlaku konnego jest jeździec na galopującym koniu w kolorze białym.


Ścieżka konna na terenie Katowic

Najważniejsze zasady podczas wyjazdu w teren:
  • Jeśli nie opanowałeś jazdy na ujeżdżalni, nie jedź w teren! 
  • Jeśli nie do końca potrafisz zapanować nad koniem, na którym siedzisz- nie jedź w teren!
  • Zawsze zabieraj ze sobą telefon komórkowy!
  • Na drogach publicznych zawsze poruszaj się po prawej stronie, a wcześniej zapoznaj się z kodeksem ruchu drogowego.
  • Obok pieszych i rowerzystów zawsze przejeżdżaj stępem.
  • Jeśli jeździsz wieczorem, pamiętaj o odblaskach!
  • Najlepiej zostawić w stajni informację o planowanej trasie wyjazdu.
  • Jeśli wybieracie się większą grupą (maks. 8-10 koni), ustalcie kolejność jazdy. I pilnujcie jej w trakcie przejażdżki! Nigdy nie wyprzedzaj mastra (prowadzącego zastęp) oraz nie wyjeżdżaj za kontrmastra (jeźdźca zamykającego zastęp).
  • Jeśli twój koń gryzie lub kopie, wpleć mu (odpowiednio) w grzywę lub w ogon czerwoną wstążkę.
  • Zawsze pomagaj mniej doświadczonym jeźdźcom, szczególnie jeśli nie radzą sobie z końmi.
  • Jeśli spotkasz na szlaku innych jeźdźców, mijajcie się powoli i spokojnie.
  • W trakcie jazdy zwalniaj na zakrętach, na których jest ograniczona widoczność.
  • Pamiętaj o odpowiednim, wygodnym ubiorze.
  • Sprzęt jeździecki powinien być dobrze dopasowany zarówno do kania, jak i do jeźdźca.
  • Podczas przejazdu wąską ścieżką pomiędzy drzewami, uważaj na kolana.
  • Mijając na szlaku innych jeźdźców, pieszych, czy rowerzystów w dobrym tonie jest się przywitać- powiedzieć "dzień dobry", albo "cześć".
  • W przypadku większej ilości jeźdźców należy zachowywać odpowiednie odstępy między końmi: w stępie- jedna długość konia, w kłusie- dwie długości, w galopie- trzy długości.
  • Przed wyjazdem w teren sprawdź, czy akurat nie odbywa się w lesie polowanie. Konie nie lubią strzałów i zapachu krwi!
  • Uważaj na kałuże, rzeki, strumyki, potoki. Szczególnie, gdy jedziesz na młodym, niedoświadczonym koniu. Koń nie jest w stanie ocenić jak głęboka jest kałuża i może się jej wystraszyć. Może sobie na przykład pomyśleć, że czai się tam jakiś drapieżnik, np. krokodyl (wiele koni reaguje przesadnie widząc błyszczącą, odbijającą światło taflę wody)!
  • W terenie jeździj kłusem anglezowanym (żeby odciążać grzbiet konia). Co jakiś czas zmieniaj nogę na którą anglezujesz.
  • Podczas popasów nie przywiązuj konia do pionowych elementów (np. drzew, słupów).
  • Zawsze sprzątaj po swoim wierzchowcu.
  • Jeśli planujesz postój, zabierz ze sobą kantar i uwiąz. Nigdy nie przywiązuj konia za wodze.
  • Jeśli planujesz dłuższy teren, warto przypiąć do siodła sakwy. Można do nich włożyć wodę, aparat, smakołyki dla konia, czy kanapkę.
  • Jeśli jedziemy większą grupą i przejeżdżamy na drugą stronę drogi publicznej, pokonujemy ją tzw. ławą, czyli wszystkie konie w tym samym momencie (jeden obok drugiego).
  • Pamiętaj o kasku!
  • Pamiętaj, że przejażdżka w teren ma być przyjemnością zarówno dla ciebie jak i dla konia.
Warto wiedzieć:
  • Najdłuższym szlakiem konnym w Polsce jest Łódzki Szlak Konny o długości ponad 2000 km.
  • Najdłuższa podróż wierzchem trwała 4 lata, a pokonany dystans to 25000 km
  • Sezon jeździecki otwiera Dzień św. Jerzego (6 maja), a zamyka Dzień św. Huberta (3 listopada).
Jedna ze ścieżek konnych prowadzi od Panewnik, przez Starganiec, aż do Doliny Jamny w Mikołowie.


W kierunku Stargańca



Starganiec

Starganiec to zbiornik wodny znajdujący się niedaleko ulicy Owsianej na granicy Katowic i Mikołowa. Kiedyś znajdował się tu ośrodek rekreacyjno - wypoczynkowy Huty Baildon, ale stopniowo popadał w ruinę i w końcu jakieś dwa lata temu usunięto stąd wszystkie zabudowania. Znajdziemy tu wielką plażę, ławki, miejsce na ognisko i ... plażę nudystów... (Na szczęście znajduje się ona po drugiej stronie zbiornika, na uboczu).  

Po drodze udało mi się także zaobserwować pierwsze oznaki wiosny (oczywiście, poza zmianą sierści u wierzchowca)!


Pierwsze oznaki wiosny

A po wyczerpującym spacerze, trzeba coś przekąsić...

poniedziałek, 27 lutego 2017

KLIMCZOK poleca się na spacer z piesiem


Trasa: Bystra Śląska - Bystra Krakowska - Lanckorona - Ruiny schroniska pod Klimczokiem - Magura (1109 m n.p.m.) - Schronisko PTTK Klimczok - Siodło pod Klimczokiem - Klimczok (1117 m n.p.m.) - Siodło pod Klimczokiem - Przełęcz Kołowrót - Bystra Śląska

Długość trasy: ok. 12 km

Czas przejścia: ok. 4 godziny

Trudność trasy: łatwa


Jeśli masz słabszy dzień, nie masz kondycji, ale masz ochotę się przejść- ta trasa jest dla ciebie! Nie jest zbyt wymagająca, a widoki są po prostu obłędne! Kolejnym plusem tej trasy jest to, że możesz wziąć ze sobą swojego piesia, który będzie mile widziany w Schronisku PTTK Klimczok (a niestety nie zdarza się to we wszystkich schroniskach...)

Naszą trasę zaczynamy w Bystrej Śląskiej. Jeśli wybieracie się autem, możecie je zostawić w okolicy Zajazdu Pod Źródłem. Znajdujący się po drugiej stronie ulicy szlakowskaz informuje nas, którędy mamy iść. Wybieramy szlak czerwony (w zasadzie to także szlak żółty i czarny), mijamy kolejne zabudowania, które stopniowo przechodzą w polanę i dalej w las. Pierwszym szczytem, który zdobywamy podczas spaceru jest Lanckorona (751 m n.p.m.). Znajduje się tu kapliczka i mapa. Są też ławki, więc można tu sobie zrobić małą przerwę. 



Lanckorona (751 m n.p.m.)

Poruszamy się dalej czerwonym szlakiem, który po kolejnych dwóch kilometrach doprowadzi nas do ruin schroniska pod Klimczokiem. Z czerwonego szlaku rozpościerają się niesamowite widoki. 
Pięknie widać Szyndzielnię, Pilsko, Babią Górę, a przy ładnej pogodzie nawet Tatry. Nam się udało!






W tle Babia Góra



Widok na Szyndzielnię

Idąc dalej, dochodzimy najpierw na Magurę (1109 m n.p.m.), a później do Schroniska PTTK Klimczok. Tutaj obowiązkowa przerwa, żeby się ogrzać i coś zjeść. Zdecydowanie polecamy naleśniki albo krokiety- po prostu pychozja!!! (Piesio może potwierdzić ;)


Z pełnymi brzuszkami ruszamy szlakiem niebieskim / zielonym w kierunku Siodła pod Klimczokiem (1042 m n.p.m.) i dalej czarnym na sam szczyt (1117 m n.p.m.). W tym miejscu istnieje wiele możliwości wyboru trasy. My decydujemy się na powrót do Siodła pod Klimczokiem i stamtąd zielonym szlakiem udajemy się do Bystrej, gdzie czeka na nas pan samochodzik. (Uwaga- atak szczytowy nie został zaznaczony na mapie!)

sobota, 25 lutego 2017

Nad BUŁGARSKIM morzem

Stolica: Sofia
Język: bułgarski                        
Waluta: lew
Ludność: 7 202 198
Powierzchnia: 110 910 km²
Gęstość zaludnienia: 65 osób/km²


Bułgarskie wybrzeże corocznie przyciąga tłumy turystów, głównie ze względu na piękną pogodę, przystępne ceny (porównywalne z naszymi) i wiele atrakcji. Do najczęściej odwiedzanych miejsc możemy zaliczyć przede wszystkim Słoneczny Brzeg, Nessebar, Burgas i Rawdę.

Słoneczny Brzeg

To najbardziej popularny kurort w Bułgarii. Jest tu ponad 600 hoteli, masa restauracji, dyskoteki, kluby, parki rozrywki, aquaparki, itd. To miejsce bywa wręcz nazywane Las Vegas Europy Wschodniej. Miejsce dla osób uwielbiających leżenie na plaży lub przy basenie z drinkiem w dłoni i lubiących wieczorem wyskoczyć na imprezę do klubu.



Gdzieś na obrzeżach


Życiowe znaki drogowe...

Nessebar

Bywa nazywany perłą Morza Czarnego. Został wpisany na Listę Światowego Dziedzictwa Kulturowego UNESCO. Miasto dzieli się na dwie części. Stare miasto znajdujące się na małym półwyspie to część typowo turystyczna z dużą ilością zabytków. Warto zwrócić uwagę na dobrze zachowane cerkwie pochodzące z XIII- XIV.  Pierwsze ślady osadnictwa pochodzą z VIII w. p.n.e., o czym świadczą pozostałości murów obronnych i bramy. Wąskie i brukowane uliczki oraz charakterystyczna zabudowa nadaje temu miejscu przyjemny klimat.  Nowe miasto to część mieszkalna, gdzie toczy się normalne, codzienne życie Bułgarów.


















































Uliczni grajkowie umilą ci spacer po starym mieście i pozwolą poczuć klimat tego miejsca






Burgas

Miasto powstało w XVIII wieku. Obecnie jest ważnym ośrodkiem przemysłowym, turystycznym i kulturalnym. Znajdują się tu źródła termalne, dlatego jest także znanym uzdrowiskiem. W centrum miasta znajduje się pomnik Adama Mickiewicza, który spędził tu kilka miesięcy życia. W okolicy miasta znajdują się trzy jeziora, nad którymi możemy obserwować wiele gatunków ptaków.


Piła polską wódkę. Smakowała jej.

Rawda

Rawda to wieś nad Morzem Czarnym, oddalona około 4 km od Nessebaru. Miejsce jest nastawione przede wszystkim na turystów, o czym świadczy ogromna ilość hoteli, restauracji, sklepów z pamiątkami, itd. Największym plusem tego miejsca są dużo niższe ceny niż na przykład w Słonecznym Brzegu, który jest dużo bardziej popularny wśród turystów. Dużym minusem jest czystość- zaśmiecone plaże, nie najczystsza woda i ogólnie jakoś tak mało sympatycznie.








Bez względu na to, które miasto wybierzecie na spędzenie urlopu, tamtejsze biura podróży oferują szeroki wachlarz jednodniowych wypadów, na przykład wyjazd do Istambułu, przejażdżki uazami po bezdrożach, wieczór bułgarski z tradycyjną muzyką, miejscowym jedzeniem i pysznym winem oraz wiele innych. Można ponurkować, popływać jachtem lub żaglówką, a nawet przelecieć się helikopterem. Każdy znajdzie coś dla siebie.







Komunikacja miejska kursuje bez zarzutu, więc można stąd wyskoczyć na przykład do Nessebaru, Burgas, czy Słonecznego Brzegu.

Co zjeść?

Numerem jeden na mojej liście jest sałatka szopska z pomidorem, zielonym ogórkiem, papryką, cebulą, słonym serem, oliwą i przyprawami. Wiele restauracji proponuje też potrawy z grilla, szczególnie grillowane bakłażany, kebapcze (przyprawione mięso mielone uformowane na kształt parówki), czy sziszczeta (szaszłyki). Możecie też spróbować takich potraw jak: pilaw (ryż z mięsem i warzywami często z ostrym sosem), musaka (zapiekanka z bakłażanem), czy nadziewane papryki. A na deser koniecznie bakława (ciasto filo z orzechami i miodem). No i oczywiście musicie spróbować wysokoprocentowej rakiji!


Powrót do domu

Powrót z Bułgarii nie należał do najlepszych. Wręcz przeciwnie! To była najdłuższa i najgorsza podróż mojego życia. Zaczęło się od tego, że pierwszą informacją jaka do mnie dotarła po wejściu do autobusu był fakt, że część ekipy wracającej ze Słonecznego Brzegu dopadła jelitówka. Jeszcze nie zdążyłam przetrawić tej wiadomości, gdy dotarło do mnie że w autobusie nie działa klimatyzacja. Brak klimy + jelitówka + ponad 20 godzin w metalowej puszce nie wróży nic dobrego!
W tej sytuacji słuchawki w uszy i drzemka wydawała się dobrym pomysłem. Jednak nic z tego, bo kierowca zapuścił radosne disco polo (które nie należy do mojego ulubionego rodzaju muzyki). Muzyka była tak głośna, że mogłam zapomnieć o mojej "empetrójce" i o spaniu. Po kilkukrotnym przesłuchaniu ambitnej płyty z wyrafinowanymi szlagierami, kierowca się zlitował i puścił film. Jakoś udało się dojechać do Czech. Tutaj (już niedaleko polskiej granicy) usłyszałam delikatną kłótnię między kierowcami. Rozmawiali o tym, czy wystarczy im paliwa, żeby dojechać do kraju i zatankować po polskiej stronie. Nie zdążyli skończyć rozmowy, gdy okazało się, że jednak nie starczyło... Na szczęście jadąc z górki udało się dojechać do stacji benzynowej. Zaraz po wjechaniu do kraju czekał nas kolejny postój. Tym razem okazało się, że nasz zdezelowany autokar się zepsuł o czym świadczyły między innymi kłęby czarnego dymu buchające z silnika. Po około godzinnej przerwie i walce kierowców z gruchotem ruszyliśmy dalej, aby po kolejnych 30 minutach znowu się zatrzymać- tym razem na poboczu jednej z głównych dróg w okolicach Pszczyny. Kierowcy znowu postukali młotkami, pomachali kluczami, wsiedli z powrotem i odjechali. Było już tak blisko... Aż tu nagle z tyłu autobusu rozlega się głos; "Panie kierowco! Coś nam z autobusu wypada!" Okazało się, że to nasze bagaże, bo kierowcy zapomnieli zamknąć bagażnik gdy chowali do niego narzędzia... Moją torbę udało mi się znaleźć jakieś 200 m za autobusem...

Nigdy więcej autokarem do Bułgarii!!!