Długość trasy: ok. 15,5 km
Czas przejścia: ok. 5 godzin (Uwaga! W okresie kwitnienia krokusów i przy pięknej pogodzie może się znacznie wydłużyć ze względu na liczne przerwy i zdjęcia ;)
Trudność trasy: średnia (o tej porze roku trzeba uważać na błoto i topniejący śnieg; miejscami strome podejścia)
Trasę wypadu rozpoczynamy Łopusznej. Najlepiej zostawić auto na rozwidleniu szlaków (czarny i niebieski)- Zarębek Średni. Jest tam sporo miejsca, żeby zaparkować. Fajny parking jest też przy szkole podstawowej, przy ul. Szkolnej nad samym Dunajcem, jednak jeśli zdecydujecie się na zostawienie mobilka tam, musicie się liczyć z około 2,5- kilometrowym spacerem drogą asfaltową.
Łopuszna- Zarębek Średni |
Stojąc na rozwidleniu szlaków niebieskiego i czarnego, obserwując co robi większość spacerowiczów, decydujemy się ruszyć szlakiem niebieskim, czyli w przeciwnym kierunku do reszty. Po kilku minutach schodzimy z drogi asfaltowej i tu trafiamy na pierwsze krokusy. Chwila przerwy, krótkie opalanko, kilka fotek i śmigamy dalej.
Pierwszy krokus |
Podbiał pospolity |
Początkowo droga prowadzi przez las, chwilami jest dość stromo. Na początkowym odcinku udało nam się spotkać kilka małych i niezwykle zwinnych ryjówek aksamitnych. Co jakiś czas mijamy pojedyncze zabudowania. W większości to klimatyczne chaty z drewnianych bali.
Na niebieskim szlaku |
Na niebieskim szlaku |
Szlak niebieski, który prowadzi nas w stronę Schroniska PTTK na Turbaczu, łączy się ze szlakiem czarnym, następnie z zielonym i żółtym. Im więcej szlaków, tym więcej ludzi, a pod samym schroniskiem mamy już "dzikie tłumy" turystów.
Aby dostać się na szczyt (szlakiem czerwonym) musimy maszerować jeszcze kilka minut. Tu jest już zdecydowanie mniej ludzi. Na szczycie znajduje się charakterystyczny obelisk i tablica informacyjna GPN (Gorczańskiego Parku Narodowego). Turbacz, jako najwyższy szczyt Gorców, jest zaliczany do Korony Gór Polski.
Obelisk na szczycie Turbacza |
Ze szczytu tuptamy czerwonym szlakiem w kierunku na Lubań. Chwilę za schroniskiem lądujemy na Polanie Gabrowskiej i dalej na Hali Długiej, gdzie topniejący śnieg zamienia się miejscami w morze krokusów. I nie tylko tych fioletowych, ale także białych i żółtych (były co prawda trzy, ale to zawsze coś). Udało się znaleźć także pierwsze wiosenne grzyby.
Jeszcze więcej krokusów... |
Krokusowe szaleństwo |
Na żółto i na niebiesko (fioletowo) |
Przechodząc kawałek dalej, nasza wiosenna aura zamienia się w typowo zimową. Miejscami przedzieramy się przez ponad półmetrową warstwę mokrego śniegu, by kawałek dalej brodzić w błocie po kostki. Nawet najlepsze buty trekingowe wymiękają... tzn. przemakają ;)
Zima w pełni |
Drugim szczytem do zdobycia dzisiejszego dnia była Kiczora, a zaraz obok niej Hala Młyńska i Polana Zielenica, na których podobno można znaleźć ślady niedźwiedzi i wilków. Nam się nie udało, ale niesamowity widok na okoliczne góry zdecydowanie nas zadowolił.
Idąc dalej, dochodzimy do miejsca, gdzie odbija szlak czarny. Tu skręcamy w prawo i ta ścieżka doprowadzi nas do auta. Pod koniec naszej wędrówki, przy końcu szlaku czarnego możemy zaobserwować pierwsze liście na drzewach... Chociaż po dokładniejszym przyjrzeniu się, okazuje się, że to dwa motyle.
Listkowiec cytrynek |
- Jeśli nie przepadasz za podróżowaniem samochodem z zawrotną prędkością 10 km/h, unikaj Zakopianki w niedzielne popołudnia;
- Suche, wygodne buty czekające na ciebie na mecie trasy to jedna z przyjemniejszych rzeczy, jakie mogą ci się przytrafić po wielogodzinnym marszu;
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz