piątek, 26 lipca 2019

Pewnego razu na Malcie....

Będąc na Malcie musiałam odwiedzić tutejszą stajnię. Po prostu nie mogłam się powstrzymać. 
Jak to tu wygląda? 
Trafiasz do ośrodka jeździeckiego, tam grupa ok. 16 osób. Najpierw dopasowanie kasków i kamizelek odblaskowych. Później właściciel stajni zadaje strategiczne pytanie: Kto z was jeździ konno? Nieśmiało podnoszę rękę wraz z trzema innymi osobami. Drugie pytanie: Kto z was ma swojego konia? Znowu nieśmiało podnoszę rękę wraz z drugą osobą. Szef stajni mówi, że mamy się pakować na konie. OK.
Po chwili podchodzi do mnie i mówi, że mam wyjechać ze stajni, dojechać do najbliższej drogi asfaltowej i tam poczekać na resztę. Słucham poleceń i ruszam. Po kolejnych kilku minutach wyjeżdża cała grupa, a gościu krzyczy: Ana GO! Nie wiedząc do końca co się dzieje, ruszam prowadząc zastęp 16 koni. Dobrze, że chociaż koń znał drogę! Na marginesie- dobrze jest pamiętać po której stronie drogi należy się poruszać w kraju, w którym się obecnie znajdujesz.
Wypad na konie okazał się całkiem ciekawą i zabawną przygodą. Polecam!


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz