Będąc na Malcie musiałam odwiedzić tutejszą stajnię. Po prostu nie mogłam się powstrzymać.
Jak to tu wygląda?
Trafiasz do ośrodka jeździeckiego, tam grupa ok. 16 osób. Najpierw dopasowanie kasków i kamizelek odblaskowych. Później właściciel stajni zadaje strategiczne pytanie: Kto z was jeździ konno? Nieśmiało podnoszę rękę wraz z trzema innymi osobami. Drugie pytanie: Kto z was ma swojego konia? Znowu nieśmiało podnoszę rękę wraz z drugą osobą. Szef stajni mówi, że mamy się pakować na konie. OK.
Po chwili podchodzi do mnie i mówi, że mam wyjechać ze stajni, dojechać do najbliższej drogi asfaltowej i tam poczekać na resztę. Słucham poleceń i ruszam. Po kolejnych kilku minutach wyjeżdża cała grupa, a gościu krzyczy: Ana GO! Nie wiedząc do końca co się dzieje, ruszam prowadząc zastęp 16 koni. Dobrze, że chociaż koń znał drogę! Na marginesie- dobrze jest pamiętać po której stronie drogi należy się poruszać w kraju, w którym się obecnie znajdujesz.
Wypad na konie okazał się całkiem ciekawą i zabawną przygodą. Polecam!
Po chwili podchodzi do mnie i mówi, że mam wyjechać ze stajni, dojechać do najbliższej drogi asfaltowej i tam poczekać na resztę. Słucham poleceń i ruszam. Po kolejnych kilku minutach wyjeżdża cała grupa, a gościu krzyczy: Ana GO! Nie wiedząc do końca co się dzieje, ruszam prowadząc zastęp 16 koni. Dobrze, że chociaż koń znał drogę! Na marginesie- dobrze jest pamiętać po której stronie drogi należy się poruszać w kraju, w którym się obecnie znajdujesz.
Wypad na konie okazał się całkiem ciekawą i zabawną przygodą. Polecam!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz